22 sierpnia 2009, 21:20
Siedzę Kochanie w naszym ulubionym all'Angolo. Przypominam sobie wszystkie wspólne chwile naszej krótkiej znajomości. To tutaj napisałem pierwszy wiersz specjalnie dla ciebie:
Rozmowa się toczy,
przez usta i oczy.
Ust kształty wyławiasz,
nie pytasz -
z okruchów treść składasz.
W półmroku rąk krzywa,
twarz wspiera, zakrywa.
Coś szepce do ciebie...
- nie szukasz,
znajdujesz,
...bo kochasz i czujesz.
Pijąc poranną czekoladę wciąż nie mogę się otrząsnąć z tego co
nas spotkało. Powiedziałaś mi to tak jakbyś chciała powiedzieć:
„Kochanie, będę miała nową komórkę”. Myślałem, że żartujesz. Od kiedy
cię poznałem nie przeżyłaś chyba ani jednego dnia nie przycinając
jakiegoś numeru w moją stronę. Nie dziw się więc, że gdy usłyszałem od
ciebie wczoraj w tej kawiarence: „Kochanie, będę miała dzidziusia”,
pomyślałem sobie: - Jasne, pewnie adoptowałaś w internecie jakiegoś
małego na pół wirtualnego Sudańczyka. Będziesz teraz wpłacać z konta co
miesiąc 5 Euro i regularnie przeglądać sprawozdania o tym co je i jak
pilnie uczy się angielskiego. Do północy dotarło do mnie, że
...będziemy rodziną.
-----------
O tym, że Anitę poznałem też w tym lokalu to już wiesz, prawda?
Oblewała z dwiema koleżankami obronę pracy. Były już dobrze wstawione,
gdy jedna z nich przechodząc obok mojego stolika zalała mi klawiaturę
laptopa jakimś słodkim drinkiem. Dziewczyna narąbała się jak autobus,
bo w ramach rekompensaty wyskoczyła z propozycją wspólnego seksu w
kwartecie. Rozbawiła mnie tym na tyle, że zignorowałem w ogóle mroczne
myśli o wymianie klawiatury w moim Dell'u, choć to niewyjęte cztery
stówy. Koleżanki spojrzały najpierw z obrzydzeniem na nią a następnie
na mnie. Anita dostrzegła dopięte do pendrive'a kluczyki od Audi.
Zapytała czy odwiozę je po imprezie do jej domu. Wieczór znalazł swój
finał na Partyzantów 3. Poranek odnalazł mnie na kanapie w twoim
salonie. Resztę już znasz... Słyszałaś pewnie powiedzenie – „nogi po
samą szyję”. Właśnie taką cię zobaczyłem. Leżałem na wysokości 30 cm
nad podłogą. Najpierw więc zobaczyłem twoje długie łydki. Kończyły się
parą kształtnych kolan a zaraz tuż nad nimi pochylała się wpatrzona w
książkę twarz ze spiętym z tyłu kucykiem. W tle słyszałem z głośników
jakiegoś bluesa, który sączył się z każdym taktem wprost do żył jak
spora dawka hery. Przyglądałem ci się uważnie i nie mogłem uwierzyć jak
ogromny wpływ na sposób postrzegania otoczenia może mieć magia
wieczornych świateł lokalu i poprawka z ziół na mecie. Jesteście do
siebie tak niesamowicie podobne, że gdy po przebudzeniu otworzyłem oczy
byłem pewny, że patrzę na Anitę. Zacząłem więc od słów: - Ani, mam
nadzieję, że wszystko co wydarzyło się wczoraj przejdzie do historii
pod hasłem „Całkiem miły wieczór”. Podniosłaś oczy znad lektury i wtedy
po raz pierwszy przez głowę przebiegła mi nerwowa myśl – to nie Anita.
Usiadłem szybciej niż myślę i twarz schowałem w dłoniach. Jasna
cholera... co się wydarzyło wczorajszego wieczora? Spojrzałem niepewnie
spomiędzy rozchylonych palców w twoję stronę i zobaczyłem ...ledwie
widoczny lecz szczery uśmiech. „Tak, to był rzeczywiście bardzo miły
wieczór” - teraz byłem pewny, to nie był głos Ani. Chyba spodziewałem
się czegoś innego. „Zostaniesz na śniadaniu, prawda? W lodówce mam
resztki łososia, szron i trochę światła”. Zostałem. Od tego poranka
minęło ponad trzy najszczęśliwsze tygodnie mojego życia. Anita chyba
nie przyznała ci się jak naprawdę wyglądało jej oblewanie dyplomu ale
ja dzięki wygłupom tamtejszego wieczora poznałem ciebie, jej mamę,
piękną kobietę, starszą ode mnie o blisko osiem lat z sercem i figurą
cudownej młodej dziewczyny. Podczas gdy ona inwestuje w nieruchomości i
fundusze inwestycyjne, ty buszujesz po necie i Europie w krótkiej
spódniczce i stringach. Gdy ona odhacza w kalendarzyku każde swoje
zbliżenie z facetem ty zachodzisz ze mną w ciążę w wieku 49 lat
podchodząc do tego jak do porannej kawy. Zewnętrznie wyglądacie jak
siostry, w środku to jak Yin i Yan, jak północ i południe. Jesteś
chodzącym hołdem złożonym Formanowi i pokoleniu „dzieci kwiatów”. Twoja
nie dająca się wyhamować niczym galopująca młodość serca chwilami mnie
poraża, ale to właśnie dzięki temu stałaś mi się tak bliska. Chciałem z
tym poczekać do wieczora i powiedzieć ci o wszystkim dopiero po wizji
lokalnej we dwoje na miejscu ale przyznaję, nie dam rady wysiedzieć z
tym tyle godzin. Słońce, złożyłem u Isańskiego już wszystkie dokumenty
...właśnie godzinę temu kupiłem nam nowe mieszkanie. Wspaniały,
dwupoziomowy apartament z tarasem wychodzącym nad zalew. Sprzedałem też
swoje ukochane dwumiejscowe Porsche, na które brały nawet śnięte ryby.
Jutro zabieram Cię na połów większego, rodzinnego auta. Jestem
skołowany naszym szczęściem jak młody wilczek... Będę pod twoim biurem
o 16:00. Szymon.
-----------
Po pół godzinie od momentu wysłania tego maila odebrałem telefon: -
Wariacie kochany, ostatni okres miałam dwa lata temu. Będę szczęśliwą
babcią. Anita zadzwoniła do mnie z rana z informacją o dodatnich
wynikach testu. Niestety nie chciała mi na razie zdradzić kto jest
ojcem dziecka. Mamy zaproszenie od niej na dzisiejszy wieczór. Pewnie
nam to ogłosi. Nie cieszysz się? Dopytywała mnie specjalnie czy też
będziesz. Widać, że traktuje cię już jak członka rodziny.
Milczałem, a po głowie snuł się dołem jak dym palonej
marihuany cichy szatański szept... co się naprawdę wydarzyło tamtego
wieczora?
------------------------------------------
Home site: www.pieknelisty.org
E-mail: andre@pieknelisty.org