Bossa nova


Autor: andreas_sachs
29 sierpnia 2009, 14:09

Janów, 15 lipca 2010 r.

         Nie mam pojęcia, która jest godzina ale za oknem jest jeszcze szaro, mimo że mamy najdłuższe dni w roku. Leżę w tej pościeli i próbuję sobie przypomnieć jak takie "barowe" poranki wyglądały z tobą. Zawsze na filmach lub wideoklipach pokazują jak mężczyzna podczas snu, leżąc tuż za nią obejmuje partnerkę. U nas jest odwrotnie. Zawsze było. To ja lubię przytulać się do twoich pleców, bo wtedy "słyszę cię całego". Czuję bicie twojego serca i pracę całego tego męskiego silnika. I na tym chyba kończy się całe moje zainteresowanie silnikami. Poza tym mam wrażenie w takiej chwili jakbym się wspierała na kimś dużo mocniejszym ode mnie. Ha ha... a'propos "silniejszego" i "męskiego", pamiętam jak się zdziwiłam gdy po raz pierwszy zostałeś u mnie na noc. Zobaczyłam wtedy od spodu twoje stopy... To był niesamowity widok. Nigdy nie widziałam u mężczyzny takich stóp. Niewielkie, wyrzeźbione z dokładnością do milimetra przy zachowaniu pełnych proporcji a zupełnie zaniemówiłam gdy zobaczyłam twoje pięty. Zadbane i różowe jak u niemowlaka. Jakbyś cholera podczas chodzenia w ogóle ziemi nie dotykał. Boję się, że po twoim powrocie nigdy ich już takimi nie ujrzę. Masz te stopy w ogóle nie z tego świata. Posługujesz się nimi jak dłońmi. Wyginasz, są chwytne jak u jakiejś małpy.
A pamiętasz nasze wspólne moczenie nóg w jednej misce, zanim kupiliśmy mieszkanie z łazienką? Brakuje mi tego. Wspólny prysznic to już nie to samo. Czuję do tej chwili dotyk twoich stóp w tej pomarańczowej misce. Boże, cóż to była za wyrafinowana pieszczota. Masowałeś mi moje stopy obejmując je z obu stron swoimi. Wsuwałeś delikatnie swój duży palec pomiędzy moje, rozsuwając je delikatnie na boki i bawiłeś się nimi tak niewinnie jak chłopiec, w ten jedyny w swoim rodzaju nieodpowiedzialny sposób, że do dziś nie jestem pewna czy byłeś do końca świadomy tego co tak naprawdę ze mną robisz. Żebyś ty wariacie wiedział ile razy doprowadziłeś mnie w tej małej misce swoimi stopami na skraj raju... A pamiętasz jak spytałeś mnie czy podoba mi się twoje "owłosienie wikinga" na nogach? Rozbawiłeś mnie tym. Byłam zajęta czym innym więc odpowiedziałam tylko z lekkim półuśmiechem: - "Może być". Od razu zaproponowałeś, że jeśli drażni to moje poczucie estetyki, to dla mnie możesz je sobie usunąć i to na stałe. Od razu widać, że nigdy tego nie robiłeś. Przy tej obfitości twej puchatej sierści na łydkach nie mam pojęcia jak zamierzałeś to zrobić, chyba tylko przeszczepem z tyłka i to mojego, bo przecież tyłek też masz wikinga. Nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać. Natychmiast przed oczami stanął mi Mel Gibson w scenie usuwania owłosienia rozgrzanym woskiem i jego okrzyk: - "Wariatki!". Cóż, większości (jeśli nie wszystkim) facetom wydaje się, że to matka natura stworzyła nas dokładnie pod wasze potrzeby. Otóż nie. Obarczyła nas tylko umysłem, który stara się odgadnąć wasze potrzeby jeszcze zanim je sobie sami uświadomicie. Tak więc Kochanie, moje efemerycznie delikatne nogi, to nie tak jak u ciebie prezent zakodowany w twojej spiralce DNA, tylko wynik codziennych moich zabiegów w łazience, w których to ablucjach nie masz okazji uczestniczyć. Ale też powiem ci, że dzięki temu mogę w pełni rozkoszować się potem delikatnym dotykiem tysięcy miękkich włosków na twoich łydkach. Pozwala mi się to poczuć piękną i tłumaczy nieco moją słabość do ciebie utrzymującą się nieprzerwanie przez bez mała dziesięć lat naszego małżeństwa, wyłączając jedynie krótkie okresy napięcia przedmiesiączkowego, kiedy to mam ochotę nacinać cię tępym nożem (nie doproszę się już chyba nigdy byś je wreszcie naostrzył) i posypywać solą. Rozpisałam się o tych nogach i to głównie twoich, bo przecież patrzenia na swoje mam już dość.

Tak naprawdę to mam ochotę pisać tylko o tobie. Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę coś narobił wyjeżdżając na tą pieprzoną misję? Czy dociera do ciebie co z ciałem kobiety potrafi uczynić wielomięsięczna tęsknota..?
Przysłałeś mi ten wiersz... Chce ci się jeszcze tam pisać wiersze? Piszesz, że to jeden z twoich snów...


Bossa nova mi dźwięczy i tańczy
 Bossą nogą od rana w konwaliach
 obudziłaś dłonią we włosach
 wzięłaś mnie nie pytając do tańca
 i choć ująć cię w dłonie nie mogę
 do wieczora pomiędzy stopy
 moje kroki pomiędzy twoje


A ja go noszę jak idiotka w kosmetyczce, cały upaprany tuszem do rzęs, bo mi się wydaje, że mam ciebie w tej torebce. Z tymi zaciekami twój tekst choć taki pogodny wygląda jakby się spłakał. Ten dzień, do którego w nim nawiązałeś przeniosłam do archiwum naszej wspólnej historii z opisem "tajne przez poufne". Po oblaniu egzaminów miałam ochotę rzucić raz na zawsze podyplomówkę. Ty jednak widząc mnie zaryczaną, właśnie w dzień mojej osobistej porażki pod Waterloo postanowiłeś nauczyć mnie bosanowy. To właśnie tamtego poranka leżeliśmy w nietypowej dla nas pozycji, bo obejmowałeś mnie ramieniem leżąc za moimi plecami. Czułam się skrzywdzona przez los i postanowiłam ukarać za to cały świat. Niestety tego poranka nawet ty stałeś się dla mnie jego częścią. Nie zraziło cię to. Powiedziałam, że nie wstanę z łózka przez cały dzień. Zagroziłeś, że efektem mojej wojny pozycyjnej w naszym łóżku, może być tylko moja ciąża. To mnie trochę wyrwało z letargu. W jednej chwili usiadłam na łóżku żeby zamknąć ci dostęp do jedynego słabo bronionego wejścia, jednak dalej nie bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić. Zaniosłeś mnie wtedy do łazienki, niosąc jak worek ziemniaków, posadziłeś na taborecie pod prysznicem i powiedziałeś, że dzisiaj ty mnie umyjesz. Zacząłeś od zębów. W chwilę potem już wiedziałam dlaczego, bo poczułam twoje usta na swoich. Potrafisz mnie czasami tak wkurzyć, ale też i nikt nie wykazywał nigdy takiej determinacji w pogodnym zwalczaniu moich ludobójczych nastrojów. Nasz "taniec" zaczął się właśnie wtedy, od twojego wylizywania resztek pasty do zębów z mojego pępka. Co ty w nim widzisz "zboczeńcu"? Jeszcze w liceum uważałam, że mam najbardziej niefotogeniczny pępek, bo jakaś praktykująca położna przycięła mi go zbyt długo. Nawet gdy wyznałeś kiedyś oficjalnie miłość do mojego pępka, pierwszą myślą jaka przemknęła mi przez głowę, było: - "Dewiant". Na szczęście wyciągnąłeś mnie także i z tej choroby. Uwierzyłam, że ktoś kto nigdy garnituru nie kupuje w markecie ale biega z własnym materiałem do krawca, musi mieć w końcu jakieś elementarne pojęcie o tym co jest ładne w tym świecie powszechnej tandety. Ten dzień nauki kroków latynoamerykańskich nie zakończył się dla nas ciążą jedynie chyba dzięki temu, że znajdowaliśmy się na wodach "trójkąta bermudzkiego", czyli na dwa-trzy dni przed moim okresem.

Drepczę dziś trochę w miejscu i gubią mi się kroki tej pięknej bosanowy jakiej mnie wtedy nauczyłeś. Szukam bezskutecznie odpowiedzi na pytania, które rodzą się szybciej w mojej głowie niż potrafię je zliczać.
Dostałeś dzisiaj ode mnie dość dokładny zapis stanu mojej pamięci twoich stóp, łydek... Jeśli twój pobyt w Bośni potrwa tyle ile zamierzasz, spodziewaj się całej swojej anatomii...

Ann.

PS. Aha, jeszcze jedno ...wszystkiego najlepszego z okazji 600-lecia Bitwy pod Grunwaldem rycerzu :)

------------------------------------------
Home site: www.pieknelisty.org
E-mail:
andre@pieknelisty.org

 

     

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz